Powieść z polsko-izraelskim Jamesem Bondem

Gdzie jest najbardziej poszukiwany obraz, zaginiony w czasie II wojny światowej, „Portret młodzieńca” Rafaela Santi? Tego nie wie nikt, ale hipotez na temat jego losów jest kilka. Jedną z nich, we wciągającej powieści, przedstawili Marcin Faliński i Marek Kozubal.

Akcja „Operacji Rafael” toczy się na dwóch płaszczyznach. Śledzimy jednocześnie losy dwóch agentów wywiadu – jednego w roku 2011, drugiego w czasie wojny. Mieczysław Kleiner pochodził ze Lwowa i – jak sam o sobie wspomniał – był jednocześnie obrzezany i ochrzczony. Początkowo zajmował się przemytem towarów. Później zaczął swoje talenty wykorzystywać na rzecz ojczyzny, pracując dla wywiadu II RP. Szkolił Żydów, którzy chcieli walczyć w Palestynie. W czasie wojny dokonał niebywałego czynu – przechwycił obraz zrabowany przez Niemców z krakowskiego muzeum. To właśnie „Portret młodzieńca” towarzyszył Kleinerowi przez długą i niebezpieczną wojenną podróż, której opisy sprawiają, że bohater jawi nam się jako polsko-izraelska wersja Jamesa Bonda. I to całkiem niezła.

Losy Kleinera, tak silnie związane z poszukiwanym dziełem, próbuje w 2011 roku odtworzyć major Łodyna, który bada iracki trop w tej sprawie. Wkrótce przekonuje się, że nie jest jedyną osobą, chcącą namierzyć słynne dzieło. Na drodze staną mu przedstawiciele służb innych krajów, w tym Rosji.

„Operacja…” to książka napisana dobrym, prostym, trafiającym do czytelnika językiem. To, co jest jej największą zaletą, to plastyczne opisy poszczególnych wydarzeń – pokazane w taki sposób, że trudno nie oprzeć się wrażeniu, iż mogą stanowić podstawę do nakręcenia serialu. Mam nadzieję, że „Operację…” odkryje Netflix, a realizację poszczególnych odcinków powierzy ekipie od „Faudy”. To mógłby być hit!

Autorów książki należy też docenić za sposób, w jaki mówią o relacjach polsko-żydowskich. Tak, to jest powieść, a nie książka historyczna, i dlatego nie należy spodziewać się szerokiego kontekstu. Ale Faliński i Kozubal pokazali, że o Żydach i Polakach można pisać zupełnie normalnie, traktując ich jak ludzi, którzy mają zarówno wady, jak i zalety. Dość powiedzieć, że w „Operacji…” pojawia się nawet Ukrainiec, który ukrywa w czasie wojny całą żydowską rodzinę. Ludzie więc byli różni i nie zależało to od tego, w jakim państwie przyszło im się urodzić. A polskim bohaterem-patriotą może zostać również Żyd, co w książce nikomu nie przeszkadza. Może i w naszej rzeczywistości przyjdzie taki moment, że przeszkadzać nie będzie.

Marcin Faliński, Marek Kozubal, „Operacja Rafael”, wyd. Czarna Owca