“Kto napisze naszą historię” – film o Archiwum Ringelbluma

“Kto napisze naszą historię” to film, który przypomina, że nienawiść wciąż jest ogromnym niebezpieczeństwem. Im więcej lat upływa od zakończenia wojny, tym mniej pamiętamy o tym, jakie były jej skutki i co do niej doprowadziło.

Żydzi uwięzieni w gettach chcieli przekazać prawdę o swoim cierpieniu całemu światu, który wydawał się o nich zapomnieć. Chcieli mówić o wszystkim, co ich dotykało. Przede wszystkim jednak chcieli, by ich historia została opowiedziana przez nich samych, a nie oprawców, którzy ją zniekształcą. I rzeczywiście – im więcej lat upływa od czasu wojny, tym bardziej o prawdę trzeba wręcz walczyć, bo historia ustępuje miejsca “polityce historycznej”.

Roberta Grossman przygląda się w swoim filmie pracy Emanuela Ringelbluma i jego grupy Oneg Szabat, która dokumentowała codzienne życie Żydów w okupowanej Polsce. Zbierano relacje, spisywano pamiętniki, kolekcjonowano rysunki, a nawet papierki po cukierkach. Wszystko to, co świadczyło o losie tych ludzi, o ich istnieniu, o życiu z wyrokiem śmierci.

Życie w czasie Zagłady nie było życiem, ale próbą oszukania nadchodzącej śmierci. Tę walkę większość przegrała. Świadomość zbliżającego się końca wymusiła potrzebę zostawienia po sobie śladu. Dlatego powstało Archiwum Ringelbluma, jedna z najcenniejszych dziś pamiątek po ciemnej, okupacyjnej nocy.

Porusza postawa ludzi, którzy w tak trudnym momencie postanowili walczyć – nie z bronią w ręku, ale tak, jak potrafili. Zebrali materiały, będące świadectwem ich cierpienia. Materiały, które krzyczą w zastępstwie ich zamordowanych autorów.

Oglądając film i patrząc na archiwalne zdjęcia głodujących dzieci, małych szmuglerów, umierających na ulicach ludzi, zastanawiamy się, co my byśmy zrobili w takiej sytuacji. W jaki sposób próbowalibyśmy przetrwać? Czy by nam się udało? Co moglibyśmy zostawić dziś po sobie? Jaką wiedzę przekazać nieznanym nam przyszłym pokoleniom?

Dziś nienawiść jest coraz silniejsza. Niechęć do innych, obcych nie jest już powodem do wstydu. Znowu możemy obserwować brutalizację życia codziennego i naszych wzajemnych relacji. Nie szanujemy siebie nawzajem. Tylko czy na pewno nie wiemy, do czego nas to może doprowadzić?