To, że raz wygrasz, nie znaczy, że zawsze będziesz wygrywać. To, że przeżyjesz wojnę, nie znaczy, że od tej pory twoje życie będzie usłane różami. Kto tak naprawdę jest zwycięzcą, a kto pokonanym i czy można być szczęśliwym nie mając zupełnie nic? Na te problemy zwraca uwagę Edgar Hilsenrath w książce “Fuck America”.
Jakob Bronsky jest biednym Żydem, który mieszka w Nowym Jorku i żyje z dnia na dzień. Jego rodzina przed wojną próbowała opuścić niebezpieczną Europę, ale amerykański konsul odmówił im wizy. Zapewnił, że dostaną ją za kilka lat. I tak czekali cierpliwie na swoją kolej. W międzyczasie zdołali przetrwać wojnę i czyhające na nich niebezpieczeństwa. Udało im się przeżyć, chociaż wszyscy zakładali, że szanse są niewielkie. I – jak na złość konsulowi – wyjechali do upragnionej Ameryki.
Jakob Bronsky przetrwał wojnę, ale nie wygrał życia. Jeden sukces nie niósł za sobą kolejnego. W nowym świecie nie powodziło mu się najlepiej. Szukał ucieczki od swojej codzienności, jakiejś innej rzeczywistości, w której mógłby poruszać się bez problemu.
Hilsenrath mówi o cierpieniu tych, którzy ocaleli, ale robi to w sposób pełen humoru. Sprawia, że stają się dla nas zwykłymi ludźmi, którzy mają podobne problemy do naszych. Oni też szukają miłości, też nie układa im się w pracy, też chcą osiągnąć swój sukces.
Po wojnie nie było powrotu do normalności, bo nic nie miało szans być normalnym. Nowe życie trzeba było sobie wymyślić na nowo i poukładać. Ale jak to zrobić, kiedy nie da się zapomnieć o gettach, obozach, kryjówkach i cierpieniu? Co zrobić z przerwanym życiem, do którego nie da się wrócić?
Edgar Hilsenrath “Fuck America”, tłum. Ryszard Wojnakowski, wyd. Wydawnictwo Literackie