Niektórzy z nas mieli babcie, chowające w spiżarkach albo gdzieś w szafie pakunki “na wszelki wypadek” wypełnione konserwami, zapasem cukru lub soli. I dziwili się – o co chodzi tym babciom? Po co im to? Zrozumieliśmy to, kiedy dorośliśmy, ale wtedy często było już za późno, żeby zadać kolejne pytania.
“Dziadko” jest opowieścią o relacji z ocalałym z Zagłady dziadkiem, który z własną wnuczką bawi się w wojnę, w obóz, w przeżycie. Ci, którzy przetrwali Holokaust, nie mieli szans na powrót do normalnego funkcjonowania, jakie znali sprzed wojny. Nic nie było i nie mogło być znowu normalne, bo zbyt wiele się wydarzyło, zbyt wiele widzieli i zbyt wielu koszmarów nie dało się zapomnieć. Swoje traumy w sposób nie zawsze pośredni przekazywali kolejnym pokoleniom.
Dziś do głosu dochodzi trzecie pokolenie, które nie mogąc pamiętać, chce upamiętniać. Przykładem tego działania jest książka Uli Orlińskiej-Frymus. To rozmowa z samą sobą o chwytaniu skrawków rodzinnej historii i traumy przechodzącej z pokolenia na pokolenie. To mierzenie się z narzuconym dziedzictwem, którego ciężar może przygniatać zbyt mocno.
Ta książka to doskonały pretekst, by porozmawiać ze swoimi najbliższymi, z uczniami, z przyjaciółmi o tym, co otrzymaliśmy w emocjonalnym spadku od naszych przodków i co sami przekażemy kolejnym pokoleniom. Możemy się przyjrzeć dzielącym nas różnicom i spróbować naprawić naderwane między nami mosty.
“Dziadko. Powiastka autobiograficzna”, Ula Orlińska-Frymus, ilustracje – Monika Kreft, Wydawnictwo Chatulin