W wielu relacjach ocalonych z Zagłady można znaleźć wspomnienia o matkach, które stawały przed trudnym wyborem – ratować swoje życie, czy zostać z dzieckiem i umrzeć. Niektóre schodziły z noworodkami do kryjówek. Gdy maluchy zaczynały płakać, musiały je uciszać. Czasami dziecko, przyduszone poduszką lub matczyną ręką, przestawało oddychać. Śmierć kwilącego malca dawała większe szanse na uratowanie reszcie, ukrywającej się w tym samym miejscu. Matki, ojcowie, rodzice, dzieci. Nikt z nas nie może pojąć ogromu cierpienia, jakie wiązało się z podejmowanymi wówczas decyzjami.
Ocaleni po wojnie musieli wracać, ale nie zawsze mieli gdzie. Niekiedy łatwiej, a raczej bezpieczniej, było znów odejść. Nikt na nich nie czekał, poza pustymi ulicami, po których nie przejdą już nigdy znajomi sprzed wojny. Ich mieszkania miały już nowych właścicieli, a oni – ci, którzy przeżyli – stawali się nieprzyjemnym wyrzutem sumienia, zadrą na dobrym samopoczuciu.
„- Jak ci się udało przeżyć? Tu już nie ma ani jednego Żyda, nie ma nawet ich rzeczy.
Mówiła to, trzepiąc na balkonie pierzynę, taką prawdziwą, z gęsiego puchu, która należała właśnie do matki mojej przyjaciółki. Wielu Żydów po zakończeniu wojny zginęło, żeby nie trzeba było oddawać im pierzyny” – pisze Włodek Goldkorn w książce „Dziecko w śniegu”. Żydzi nie czuli się bezpieczni po zakończeniu działań wojennych. Ani bezpieczni, ani u siebie. Co zrobić z takim cudem uratowanym życiem, którego miało już nie być i które tak wielu wciąż przeszkadzało?
„Wina za to, że się przeżyło, musiała być zmazana na miejscu. Ucieczka z Polski, byłaby ucieczką od rzeczywistości, unikaniem zasłużonej kary” – zauważa Goldkorn. Dlatego niektórzy zdecydowali się zostać. Trwanie na cmentarzu było rodzajem oddania hołdu umarłym. Pielęgnowanie ich pamięci poprzez stanie na straży cierpienia i udręki. Pamiętali, chociaż wydawało się, że chcą zapomnieć. Przekazywali swoje cierpienie innym, chociaż wydawało się, że próbują ich chronić. Dzielili się wspomnieniami, chociaż często milczeli. Ocaleli, chociaż ich dusze pozostały na zawsze okaleczone. „Po Auschwitz modlitwa jest pozbawiona sensu” – mówi Goldkorn.
To, co dzisiaj możemy zrobić dla tych, którzy zginęli, to powiedzieć prawdę. Nawet, jeśli wciąż boli i budzi opór.
Włodek Goldkorn „Dziecko w śniegu”, wyd. Wydawnictwo Czarne, przełożyła Joanna Malawska