Agata Tuszyńska dowiedziała się o swoich żydowskich korzeniach, kiedy miała 19 lat. Szukała kogoś, kto poprowadziłby ją ścieżkami żydowskiej historii. Na przewodnika wybrała Izaaka Baszewisa Singera.
– Kiedy miałam 19 lat, moja mama powiedział mi, że jest Żydówką. To była informacja, której się nie spodziewałam i nie podejrzewałam – wspomina Tuszyńska. – Przez długie lata zdecydowałam się milczeć, żyć na aryjskich papierach mojej mamy.
Tuszyńska wybrała pisanie. Powodem była nieśmiałość. W ten sposób łatwiej przychodziło jej kontaktować się ze światem. Pisała też listy do różnych osób. Singer był pierwszym żydowskim pisarzem, którego dzieła czytała. – Postanowiłam wyruszyć w jego świat, by zrozumieć, co to znaczy być Żydem.
Pisarka odwiedziła Leoncin, Radzymin, Biłgoraj i inne miejscowości. Chciała z tej podróży napisać list do Singera. Zrezygnowała, bo wtedy – pod koniec lat 80. – niewiele tam było śladów życia społeczności żydowskiej. Tuszyńska uznała, że Singer nie chciałby czytać takiego listu. Dla niego czas spędzony w Polsce był najważniejszym okresem w życiu. Po wojnie zamieszkał w Stanach Zjednoczonych i tu nie wrócił, bo Polska była dla niego cmentarzem narodu żydowskiego.
– Chciałam wyjechać do Ameryki i zapytać Singera, co to znaczy mieć żydowską rodzinę. Spóźniłam się. Próbowałam więc odszukać świadków jego życia; ludzi, którzy go znali i pamiętali.
Tuszyńska podkreśla, że Singer był dla niej cadykiem żydowskiej literatury i sztukmistrzem żydowskiego języka. Jego koledzy literaci nie podzielali tej opinii. W środowisku pisarzy jidysz Singer nie był lubiany. Mieli mu za złe, że wśród jego bohaterów są Żydzi-złodzieje lub Żydówki-prostytutki. Ich zdaniem po Zagładzie nie powinno się tak pisać o Żydach.
Spotkanie z Agatą Tuszyńską odbyło się 29 sierpnia w księgarni BookBook w ramach Festiwalu Warszawa Singera. Książka Agaty Tuszyńskiej “Singer. Pejzaże pamięci” została w tym roku wznowiona przez Wydawnictwo Literackie.