„Unorthodox” to interesujące spojrzenie do wnętrza chasydzkiej sekty, w której rabini wyznaczają coraz surowsze zasady postępowania, a odpowiedzialnymi za sprowadzanie zła na ten świat są kobiety. To również opowieść o dojrzewaniu do podjęcia ważnej życiowej decyzji.
Deborah Feldman urodziła się w sekcie chasydów satmarskich. Przez długie lata nie sądziła nawet, że możliwe byłoby życie gdziekolwiek indziej. Nawet latem chodziła w grubych rajstopach, niemodnych sukienkach i bluzkach zakrywających tyle ciała, ile tylko się da. Chciała żyć inaczej, ale nie wiedziała, w jaki sposób mogłaby to osiągnąć. Jej ojciec był chory umysłowo, ale dziadkowie postanowili go nie leczyć. Chorobę syna traktowali jako karę za grzechy, którą muszą nieść na własnych barkach. Z drugiej strony ujawnienie problemu i zgłoszenie się do lekarza okryłoby ich rodzinę wstydem. A opinia innych ortodoksyjnych Żydów to najistotniejszy element funkcjonowania w tej zamkniętej wspólnocie.
Autorka oprowadza czytelników po świecie, którego nie znają. Zaprasza ich do ortodoksyjnych żydowskich domów, które funkcjonują na zupełnie innych zasadach niż te, do których przywykliśmy. „Każdy mężczyzna, który zauważy odkrytą część waszego ciała, a którą Tora nakazuje zakrywać, popełnia grzech. Ale co najgorsze, to wy jesteście sprawczyniami jego grzechu. To wam przyjdzie za niego odpowiadać na Sądzie Ostatecznym” – mówi nauczycielka w szkole dla żydowskich dziewcząt. Skromność przede wszystkim. Im bardziej ktoś jest pobożny (lub takiego udaje) tym lepiej. Chodzi przecież o to, by inni widzieli tę pobożność.
Ortodoksyjni Żydzi, wśród który wychowywała się autorka, nie popierali istnienia Izraela. „Nikt nie rozumie, dlaczego człowiek zdecydowanie wyglądający na Żyda niesie transparent z napisem ‘Zniszczyć Izrael’. Ale dla mnie to ma sens. Od zawsze wiedziałam, że państwo izraelskie nie powinno istnieć” – pisze Feldman. Wychowywano ją w głębokim poczuciu, że syjonizm i pragnienie posiadania własnego kraju to coś złego; grzech, za który należy pokutować. „Rabbi zakazał nam wyjazdów do Izraela. Dopóki nie przyjdzie Mesjasz, ziemia święta jest poza zasięgiem. W szkole obowiązują bardzo ścisłe przepisy z tym związane: nawet jeśli ktoś ma tam rodzinę, nie może jej odwiedzać. Złamanie zakazu grozi definitywnym wyrzuceniem ze szkoły”. Mimo to są tacy, którzy do Izraela jeżdżą. Ale wszystko jest w porządku, póki nikt nie widzi.
Deborah nie czuła się dobrze w chasydzkiej rzeczywistości. Chciała się rozwijać, uczyć, studiować, czytać książki (nie tylko religijne). Chciała iść tam, gdzie zasady ortodoksyjnej społeczności nie pozwalały chodzić. Bycie pobożną żoną i matką jej nie wystarczało. Czuła, że to życie nie jest dla niej. Nie wiedziała tylko, z czym przyjdzie jej się zmierzyć, by uzyskać wolność.
Ogromną zaletą „Unorthodox” jest pokazanie świata chasydów od wewnątrz, z jego zasadami i prawami, którymi powinien się kierować każdy członek społeczności. Niektóre z tych zasad mogą nam się wydać dziwne, inne wręcz okrutne, ale warto spojrzeć na nie oczami autorki. Nie wiem czy po lekturze będziemy w stanie ten świat zrozumieć – raczej nie, ale przynajmniej otrzymamy szansę, by mu się przyjrzeć.
„Unorthodox” Deborah Feldman, wyd. Poradnia K, tłum. Kamila Slawinski