Max Safir urodził się w Bodzentynie w latach 20. ubiegłego wieku. Kiedy dokładnie? Tego nie wie, nie może przecież pamiętać. Pamięta natomiast swoje życie w kolejnych obozach – od Cieszanowa po Ebensee. Nie tylko pamięta, ale też wraca w miejsca, które są elementem jego tragicznej historii. Chce naprawić zło i zostawić po sobie ślad.
Bodzentyn był niewielką miejscowością z zaniedbanym cmentarzem żydowskim. Dzięki staraniom Maxa Safira mieszkańcy włączyli się w akcję wycinania chaszczy rosnących na cmentarzu. Uporządkowali, wysprzątali i odkryli 80 zachowanych macew. Już wiedzą, że złożone ręce wyrzeźbione na nagrobku oznaczają kohena, złamane świece – kobietę, która zmarła zbyt wcześnie, a ptak z pisklętami to matka, która osierociła małe dzieci. Wiedzą i dbają o cmentarz, nad którym sprawują pieczę wraz ze swoim proboszczem.
Max Safir nie pamięta Bodzentyna ze swego dzieciństwa. Gdy miał kilka lat, jego rodzina przeprowadziła się do Kielc. W 1940 roku trafił do obozu pracy w Cieszanowie. Później wysłano go do Starachowic, Auschwitz-Birkenau i Ebensee. Przeżył tragedię Zagłady, przeżył śmierć swoich bliskich, przeżył i zastanawiał się „dlaczego?”. Dlaczego nie jego rodzice – Icek i Perla, bracia – Izrael, Natan, Mosze, Fajwel, siostry – Fajga, Hindla i Henia.
Wielu ocalonych zadawało sobie identyczne pytania. Dlaczego oni przeżyli? Dlaczego zostali sami? Niektórzy nie potrafili poradzić sobie z traumą i samotnością. Popełniali samobójstwa. Inni zakładali rodziny, zasłaniali tatuaże na rękach i próbowali wrócić do normalności. Jeszcze inni wracali do swoich rodzinnych miejscowości – często po wielu latach – i upominali się o pamięć. Nie godzili się na zapomnienie o żydowskim życiu, które rozkwitało tu przez wieki.
Wspomnienia Maxa Safira w książce wydanej przez Stowarzyszenia im. Jana Karskiego przeplatane są historycznym komentarzem przygotowanym przez dziennikarkę Ewę Wymark. Chłodne fakty sąsiadują z emocjonalnymi wspomnieniami. Max odsłania przed nami najtrudniejsze momenty swojego życia, dzieli się swoim cierpieniem, szuka zrozumienia. Chce, by koszmar z przeszłości się nie powtórzył.
„Wielmożny panie, niech mi pan pozwoli żyć. Opowieść Maxa Safira o przetrwaniu”, spisała i opracowała Ewa Wymark, wyd. Stowarzyszenie im. Jana Karskiego