O książkach, rynku literatury, księgarniach kameralnych oraz tej jednej na Tłomackiem, rozmawiamy z Karoliną Krakowską, księgarką.
Co teraz czytasz?
„Czarne liście” Mai Wolny. To dobra lektura, niezbyt wymagająca, a jednocześnie ciekawa.
Panuje powszechne przekonanie, udowodnione różnymi badaniami, że Polacy nie czytają książek. Zgadzasz się z tym?
Operujemy w pewnej niszy, a nasza księgarnia jest dodatkowo niszą w tej niszy, bo zajmujemy się nietypową tematyką, ale nie jest tak źle. Podobno tylko 37 procent Polaków miało w ubiegłym roku jedną książkę w ręku. My trafiamy do tych, którzy czytają.
I jakie książki kupują na Tłomackiem?
Mamy bardzo różnych klientów. Od naukowców i researcherów, którzy przyjeżdżają i szukają bardzo konkretnych, fachowych pozycji dotyczących pewnych wycinków historii, po ludzi, którzy niedawno odkryli swoją tożsamość żydowską i szukają informacji, które wprowadzą ich w poszczególne zagadnienia judaizmu i żydowskości. Są też ludzie, którzy interesują się kulturą, kuchnią lub muzyką żydowską. Pojawiają się też turyści, szukający czytadła na drogę – lekkiego i w miękkiej oprawie.
Czy książki o Żydach to w większości książki o Zagładzie?
Chciałabym powiedzieć, że nie, ale rzeczywiście duży procent tego, co sprzedajemy to książki dotyczące Zagłady lub roku 1968. Ta najmniej odległa historia współistnienia Polaków i Żydów to smutna historia i takie są te książki.
Planujemy wprowadzić półkę, na której umieścimy książki z pozytywnym przesłaniem. Znaleźć takie publikacje, które jednocześnie będą dobre, nie jest łatwo. Chyba łatwiej jest pisać smutne książki. Wesoła książka często jest trywialna, banalna. Pisać głęboko, a jednocześnie wesoło, nie jest prosto. Czekam więc na propozycje – jeśli ktoś ma pomysł, co na takiej półce powinno się znaleźć, niech napisze do księgarni.
Nie masz wrażenia, że brakuje publikacji o żydowskim życiu, a nie tylko śmierci?
Zdecydowanie tak. Ciągle mierzymy się z tematyką rozliczeniową. Wciąż nie odrobiliśmy tej lekcji i dlatego nadal pisze się o tych trudnych relacjach, niezagojonych ranach, a mniej jest książek o tym, jak wyglądało współistnienie Polaków i Żydów przed wojną. To nie zawsze były traumy.
Które książki cieszą się na Tłomackiem największą popularnością?
„Pisma z getta warszawskiego” Racheli Auerbach – myślę, że duży wpływ na to ma nagroda w konkursie historycznym Polityki. Dobrze sprzedaje się też album „Świat utracony”, który często jest kupowany na prezent. Przed ubiegłorocznymi świętami najpopularniejszy był „Przewodnik po drzewie żywota”, pierwszy świecki jidyszowy traktat dotyczący zdrowia i odżywiania.
Dobrze sprzedają się kontrowersyjne książki, np. te autorstwa prof. Andrzeja Żbikowskiego. Popularne były też „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk. Cały czas jest zainteresowanie płytami Oli Bilińskiej oraz książkami religijnymi. Te ostatnie należą też do kategorii najchętniej wynoszonych bez zapłaty, co jest dość bulwersujące.
Kradzież książek religijnych jest rzeczywiście zaskakująca.
Z drugiej strony to w pewien sposób budujące, bo skoro ludzie kradną książki, to znaczy, że ich potrzebują. Co nie zmienia faktu, że powinni za nie płacić.
Macie w swojej ofercie też książki dla dzieci?
Mamy trzy półki z literaturą dziecięcą, która cieszy się sporym powodzeniem, oraz niewielką półkę z komiksami. Jeden z bardziej interesujących opowiada o prawdziwej historii dwóch niemieckich policjantów, którzy wstąpili do Ku Klux Klanu. Podczas procesu zostali uniewinnieni, ponieważ zeznali, że dołączyli do tej grupy z poczucia samotności i potrzebny damskiego towarzystwa.
Dlaczego lepiej jest kupować książki w księgarni niż w Internecie?
Dlatego że w księgarni można trafić na czarująca księgarkę, z którą miło będzie pogawędzić. Tutaj można napić się dobrej kawy oraz trafić na wiele książek, których samodzielnie by się nie znalazło. Księgarz może zarekomendować coś, o czym się nigdy nie słyszało. Sama z tego czasem korzystasz.
Zawsze!
Na Tłomackiem można obejrzeć wszystkie książki, poczuć ich zapach, dotknąć ich. Taka możliwość kontaktu i z książką i z drugim człowiekiem nie istnieje w Internecie.
Jak często odbywają się u Was spotkania z autorami? Cieszą się one dużym zainteresowaniem czytelników?
Staramy się raz w miesiącu zorganizować jakieś spotkanie. Ma ono zwykle charakter kameralny, dzięki czemu uczestnicy mają autora na wyciągnięcie ręki, mogą zadać mu wszystkie pytania i swobodnie porozmawiać. Gościliśmy m.in. Remigiusza Grzelę, Olgę Tokarczuk, Mikołaja Grynberga, Marcina Zarembę, Ankę Grupińską czy Etgara Kereta.
Co przygotowaliście z okazji Festiwalu Singera?
4 września o godz. 15 odbędzie się spotkanie wokół książki „Rodowód” Ester Kreitman z udziałem tłumaczki Natalii Moskal oraz Hazel Karr, wnuczki Ester Kreitman i Meirav Hen, wnuczki Icchoka Baszewisa Singera. Poprowadzi je Remigiusz Grzela. To pierwsza książka Ester Kreitman tłumaczona na polski.
Rozmawiała Katarzyna Markusz
Karolina Krakowska – łodzianka z urodzenia, warszawianka z wyboru. Urodziny obchodzi w tym samym dniu, co Jeremi Przybora oraz warszawska palma na rondzie de Gaulle’a. Z wykształcenia historyczka sztuki (choć bez tytułu magistra) z zamiłowania księgarka. Zmienna w wielu swoich życiowych wyborach, niezmienna w miłości do książek. Prowadziła księgarnię w warszawskiej galerii fotografii Yours Gallery oraz księgarnio-kawiarnię Numery Litery. Po drodze związana także z wydawnictwem dziecięcym Hokus – Pokus i kwartalnikiem Ryms. Obecnie pracuje w Księgarni na Tłomackiem w Żydowskim Instytucie Historycznym. Członkini Warszawskiego Kolektywu Księgarzy Kameralnych.