„Żadna koncepcja trwałego państwa nie może konkurować z wizją totalitarną. Zielona polityka nigdy nie będzie tak ekscytująca, jak czerwona krew na czarnej ziemi” – pisze Timothy Snyder w swojej najnowszej książce „Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie”.
Snyder napisał książkę, która ma nas przestrzec przed powtarzaniem błędów przeszłości. Błędów, które doprowadziły do zamordowania milionów istnień ludzkich. Zdaniem autora ważne jest upamiętnienie i zrozumienie. To ma sprawić, że podobne wydarzenia nie będą miały miejsca w przyszłości.
Mam duże wątpliwości co do możliwości zrozumienia. Kiedyś sądziłam, że im więcej książek, dokumentów, relacji przeczytam na ten temat, tym bliższa będę zrozumieniu tego, co się wydarzyło. Z każdą przeczytaną stroną miałam wrażenie, że od tego zrozumienia się oddalam; że pojąć Zagładę mógłby tylko ktoś znajdujący się w tamtym czasie; że dziś możemy znać szczegóły, nazwiska sprawców i ofiar, ich liczbę, ale to nie oznacza zrozumienia tego, jak coś tak okrutnego mogło wydarzyć się na naszym kontynencie. Jak jeden człowiek mógł zabić drugiego bez żadnego powodu? Jak można było zamordować w ten sposób sześć milionów ludzi w środku Europy? Dlaczego tak niewielu znalazło pomoc?
Przed wojną zarówno Niemcy jak i Polska snuły plany dotyczące społeczności żydowskiej. Niemcy, pozbawieni kolonii po pierwszej wojnie światowej, chcieli skolonizować Europę Wschodnią. Polska miała być ich dodatkową przestrzenią życiową, a Ukraina spichlerzem. Polacy koncentrowali się na pomocy Żydom w dążeniu do utworzenia własnego państwa na terenie Brytyjskiego Mandatu Palestyny. Hitler inspirował się Stanami Zjednoczonymi, gdzie przybysze z Europy podbili rdzennych mieszkańców kontynentu. Snyder uważa, że główną rolę w amerykańskim sukcesie odniosły zarazki i bakterie przywiezione z Europy. One jednak w większym stopniu szkodziły bizonom niż Indianom. Tych drugich pokonał szok kulturowy, w którym znaczną rolę odegrał alkohol.
„Mniejszości są najbardziej uzależnione od ochrony państwa i rządów prawa oraz zazwyczaj doświadczają największych cierpień wskutek anarchii i wojny. Pod koniec lat trzydziestych XX wieku polscy Żydzi z pewnością musieli się obawiać oficjalnego i oddolnego antysemityzmu w Polsce. Jednak zniszczenie państwa mogło zaszkodzić im znacznie bardziej niż innym obywatelom Polski. Unicestwienie państwa polskiego przez nazistów nie poskutkowało zniknięciem jego instytucji, lecz ich rozbiciem, a powstałe odłamki miały ostre, niebezpieczne krawędzie” – pisze Snyder.
Zniszczenie władz, państwowości przyniosło bezprawie, pozostawienie dużych grup ludności bez czyjejkolwiek ochrony. Żydów zamknięto w gettach, a później zamordowano w obozach. Pozostał po nich majątek, który przejęli Niemcy oraz częściowo miejscowa ludność. „Jak wszędzie, ludzie w Polsce zwykle nienawidzili tych, których okradali – właśnie dlatego, że wyrządzali im szkodę” – podkreśla Snyder. Sprawa dóbr pozostawionych przez zamordowanych Żydów wydaje się istotna przede wszystkim dlatego, że do dziś wiele tych kwestii nie zostało uregulowanych. Zwraca się wprawdzie majątek należący do gmin żydowskich – synagogi, cmentarze, domy modlitwy, ale w przypadku własności prywatnej dochodzenie sądowe jest żmudne i długie, co wielu spadkobierców zniechęca. „Niemcy pozwolili Polakom grabić, a Sowieci – zatrzymać to, co zagrabili”.
Snyder używa określenia „niemieccy przedsiębiorcy przemocy”. Ci przedsiębiorcy założyli „fabryki śmierci”. Ulokowali je z dala od oczu niemieckich cywili, którzy jednak doskonale zdawali sobie sprawę z tego, co się w nich dzieje. Niemieccy Żydzi też zaczęli znikać, zostawiać po sobie mieszkania, wolne etaty na uniwersytetach i opustoszałe sklepy. Ich sąsiedzi wiedzieli, że nie wrócą. I nie mieli nic przeciwko temu. Żydowska strata była niemieckim zyskiem. Na Zagładzie i rabunku Żydów korzystali niemieccy mężczyźni, kobiety i dzieci. Powiększali przestrzeń życiową, swoją „europejską kolonię” kosztem innych i nie mieli z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Tylko nieliczni Niemcy sprzeciwiali się Hitlerowi, płacąc za to wysoką cenę. Większość – i to zdecydowana – popierała go, bo sprawił, że ich życie stało się lepsze.
Jeszcze inaczej problem wygląda z Austrią, która mam wrażenie chętnie pozbyłaby się odpowiedzialności za Zagładę. Próbujący czasem uchodzić za jedną z ofiar Hitlera Austriacy, zapominają o tym, co sami robili w czasie wojny. Nie tylko wraz z Niemcami mordowali, ale również okradali Żydów, nie chcąc po wojnie zwrócić najznakomitszych dzieł sztuki, uważając je za „dobro narodowe”.
„Niemcy odeszli, ale ich doły śmierci pozostały” – pisze Snyder. Zauważa też, że podczas wojny każdemu coś odbierano, ale to Żydom odebrano wszystko. Pomagali nieliczni. Powstanie w getcie warszawskim miało być nie próbą zwycięstwa, ale wyborem sposobu, w jaki ostatni Żydzi mogliby umrzeć. Stało się też napomnieniem – powstańcy ginęli, bo nikt im nie pomógł; bo sąsiedzi pozostali przynajmniej obojętni.
Czy znamy tę historię na tyle, aby zapewnić, że nigdy się nie powtórzy? „Amerykanie – gdy w ogóle zastanawiają się nad Holokaustem – przyjmują za pewnik, że nigdy nie mogliby popełnić takiej zbrodni” – uważa Snyder. Zaraz potem zwraca jednak uwagę na nieuzasadnioną inwazję na Irak w 2003. W jej wyniku zginęło tyle samo ludzi, ilu wcześniej zamordował miejscowy reżim, a Amerykanie w końcu stanęli po stronie klanu, który początkowo zwalczali. Zniszczenie Iraku oraz arabska wiosna 2010 doprowadziły do powstania Państwa Islamskiego, które jest coraz większym problemem nie tylko dla regionu, ale i dla innych krajów. „Roszczenie sobie ‘prawa’ do niszczenia świata w imię zysków garstki ludzi ujawnia istotny problem koncepcyjny. Prawa oznaczają umiar. Każdy człowiek jest celem samym w sobie, a znaczenie danej osoby nie ogranicza się do tego, czego chce od niej ktoś inny” – z takimi przemyśleniami zostawia nas autor. Czy wyciągnęliśmy lekcje płynące z tragedii drugiej wojny światowej? Czy powtarzane w wielu przemówieniach i na wielu pomnikach „nigdy więcej” jest tylko sloganem, za którym nie stoją żadne czyny? Czy dziś jesteśmy obojętnymi sąsiadami, którzy patrzą na słabszych zabijanych przez silniejszych w imię własnych interesów? Czy zdajemy sobie sprawę z powtarzalności historii?
Timothy Snyder „Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie”, wyd. Znak
Katarzyna Markusz