„Mezalians” to historie kobiet. Kobiet, które dzieli wykształcenie, styl życia, pochodzenie, ale łączy chęć przezwyciężenia samotności. Każda z nich ma swoje marzenia i swoje problemy. Ich drogi w pewnym momencie się przecinają i powstaje tytułowy mezalians.
„Kiedy szło na lato, Maryśka postanowiła – pójdzie na służbę.” Maryśka to prosta dziewczyna. Wydaje się, że niewiele rozumie z tego, co dzieje się wokół niej i z nią. Trafia do rodziny Sztajnów – Żydów, którzy wychowują dwójkę małych dzieci. Początkowe onieśmielenie szybko zamienia się w pewność siebie. Maryśka wprowadza swoje metody wychowawcze wobec córeczki Sztajnów. Próbuje nauczyć, zbyt szczupłą jej zdaniem dziewczynkę, prawidłowego odżywiania. W tym celu, podczas wakacji… zabrania jej jeść. To ma wspomóc apetyt, ale kończy się w szpitalu. Maryśka po jakimś czasie sama do niego trafi. Jej marzenia się nie spełnią.
Staśka latem żyła na ulicy, a zimą chodziła pracować do różnych państwa. Czasami, po takiej letniej nieobecności, przyjmowali ją z powrotem, czasami zamykali drzwi przed nosem. Staśka żyła jak chciała, robiła co chciała i zadawała się z kim chciała. „Pani Stanisławo?! – Szostak stał przed nią chwiejąc się. (…) Niech panna Stanisława pomoże – błagał – wam łatwiej, bo macie kontakty z Niemcami i nikt nie będzie podejrzewał. Ano tak, miała ‘te’ kontakty z Niemcami, miała. Jak kotu żyjącemu na ulicy, nie sprawiało jej różnicy, kto wrzuci odpadki do śmietnika. Przemyciła Szostakową z getta na swój strych bez cienia strachu.” Dzięki temu Staśka dostała po wojnie od Szostaka doskonałe referencje i mogła znaleźć pracę u Sztajnów.
Sztajnowie początkowo dobrze radzili sobie w powojennej Polsce. Sztaj wierzył w nowy system, w sprawiedliwość społeczną, w to, że teraz wszyscy będą równo traktowani. „Co pan widzi dobrego w komunizmie, panie Sztajn, jeśli można zapytać?” zagadnęła panna Karolina, która pracowała u rodziny przed Staśką. „Równość, równość,” odpowiedział. „Panie Sztajn (…) dla państwa to ja chodzę po zakupy na rynek lub do zwykłych sklepów spożywczych. Ale mówię o pracownikach ministerstwa, którzy mogą kupować, co zechcą, w konsumie, podczas gdy inni muszą stać w kolejce pół dnia, żeby zdobyć jakiś kawałek kości na obiad. Tę równość mam na myśli,” podkreślała Karolina.
Mimo że Sztajn wierzył w system, to system przestał wierzyć w niego. Polska stała się kochanką, która odrzuciła względy adoratora. Sztajnowie w 1968 stracili pracę i musieli wyjechać w Izraela. Sztajn z miejsca zaakceptował nową ojczyznę i nikomu nie pozwalał jej krytykować. Jego córka zaś nie podzielała tego entuzjazmu. „Do dziś Izrael dla mnie to Biniamina, w której tak dobrze i bezpiecznie się czułam, a tu w Jerozolimie, czuję się codziennie jak za granicą. A do tego koszmarnego Tel Awiwu, który wygląda jak spocona, nieudana makieta zaprojektowana przez jakieś niedorozwinięte dziecko i zrobiona z pudełek od zapałek, do tego Tel Awiwu, gdzie się człowiek przylepia sam do siebie, to naprawdę nie wiem, po jaką cholerę w ogóle jeżdżę.”
„Mezalians” to opowieść o kobietach, o relacjach między nimi, o tym do czego dążą i czego pragną, o tym, że marzenia częściej się nie spełniają. To książka o tym, że rzeczywistość zawsze prześcignie fikcję w układaniu scenariuszy naszych losów. To wreszcie historia wrażliwości, walki o swoje szczęście, a czasem zgody na to, co przyniesie los.
Viola Wein „Mezalians” , wyd. ODN Olsztyn
Katarzyna Markusz