Dom Kereta otwarty

Wąski, ale pełen światła i ciekawie wykorzystanej przestrzeni. Najwęższy dom świata został oficjalnie otwarty 20 października. Jego głównym rezydentem będzie izraelski pisarz Etgar Keret.

Pomysł zbudowania Domu Kereta, będącego nie tyle miejscem, w którym można by rzeczywiście zamieszkać, co raczej pracownią dla artystów z całego świata, pojawił się kilka lat temu. Chociaż projekt mógł wydawać się niezwykle trudny lub nawet niemożliwy, Dom udało się wcisnąć w szczelinę między budynkami przy ul. Chłodnej 22 i Żelaznej 74 w Warszawie.

– Chcemy przemówić do młodych młodym językiem – zapewnia Piotr Nowicki, prezes Fundacji Polskiej Sztuki Nowoczesnej. – Może dzięki temu projektowi uda się spojrzeć inaczej na szereg problemów. Może Polska nie będzie już postrzegana jako kraj związany tylko z Holokaustem. Ten projekt będzie trwał od 3 do 5 lat. Nie chodzi tu tylko o samą tę instalację, ale również o to, aby była ona nośnikiem idei i te idee przyciągała.

– Ten projekt jest ekscytujący z kilku powodów – mówi Etgar Keret. – Sztuka to miejsce, gdzie prowadzi cię wyobraźnia. Najpierw pojawił się pomysł, później pytanie: jak my to zrobimy. Moje opowiadania biorą się z marzeń. I tak było również z tym projektem. Cieszę się, że mogę przyjechać do Polski nie jako turysta, ale jako ktoś, kto ma tu swój dom. Moja matka pochodziła z Warszawy i tu straciła swoją rodzinę podczas II wojny światowej. Biorąc udział w tym projekcie jestem podekscytowany jako artysta oraz syn osoby, która ocalała z Holokaustu.

Dom stoi w miejscu, w którym sąsiadują ze sobą budynki z różnych epok. Kamienica przy ul. Żelaznej to fragment przedwojennego miasta, a blok od strony ul. Chłodnej to budynek, który powstał dużo później. Niedaleko miejsca, gdzie zbudowano Dom Kereta znajdowała się kładka, łącząca obie części warszawskiego getta.

– Architektura to zabawa z ograniczeniami – podkreśla Jakub Szczęsny, architekt i autor instalacji. – W trakcie budowy było wiele takich sytuacji, z których wychodziliśmy z zawałem serca. I po wielu zawałach dotarliśmy właśnie tutaj. Mam nadzieję, że będą chętni, aby spędzić co jakiś czas noc w tym domu.

– Pracujemy nad tym projektem od 2009 roku – przypomina Sarmen Beglarian, który razem z Sylwią Szymaniak jest kuratorem projektu. – Udało nam się zrealizować coś, co wydawało się niemożliwe. Projekt wymyślił i od początku w niego wierzył Jakub Szczęsny. Etgar Keret będzie zapraszał znane osobistości, żeby przyjechały do tego domu. Dla młodych twórców ogłosimy konkurs – artyści będą tworzyć na podany przez nas temat. Dom stanie się generatorem działań kulturalnych.

Dom Kereta ma z zewnątrz od 92 do 152 cm szerokości. Nie dotyka ścian budynków z nim sąsiadujących. Wewnątrz najwęższe miejsce to salon (72 cm), a najszersze to łazienka i znajdująca się nad nią sypialnia (122 cm). Jego powierzchnia to 14 metrów kwadratowych. Trudno oszacować koszty powstania tej instalacji artystycznej. Największym donatorem było miasto stołeczne Warszawa, które przekazało 150 tys. zł.

Do Domu Kereta wchodzi się po stabilnych schodach przy których zamontowano poręcze. Pierwszym pomieszczeniem, na które się natykamy jest połączenie salonu z kuchnią. Można tu ugotować obiad, a później zjeść go przy stole przymocowanym do jednej ze ścian. W podobny sposób umieszczono tu dwa miejsca do siedzenia. Zaraz za kuchnią jest łazienka. Na drugim końcu tego pomieszczenia jest salon, czyli fragment przestrzeni z niewielką ale wygodną pomarańczową pufą. Na piętro można dostać się po drabinie. Tam znajduje się sypialnia i miejsce do pracy. Nad łóżkiem umieszczono niewielkie okno. Wnętrze budynku jest nadspodziewanie jasne i z pewnością stworzy znakomitą atmosferę do pracy twórczej.

– Boję się, że kiedy zamówię pizzę, to ona się nie zmieści w drzwiach – mówi Etgar Keret. Pytany o to, czy nie obawia się o swoje bezpieczeństwo, odpowiada bez zastanowienia – Proszę pamiętać, że mieszkam w Izraelu. Porównując z tamtejszymi domami, ten jest bardzo bezpieczny.

Katarzyna Markusz