Niezależnie od tego co zrobimy i którą drogą pójdziemy przeszłość i tak nas dogoni, stając przed nami w najmniej oczekiwanym momencie. I będzie to nie tyle nasza własna przeszłość, co historia naszych dziadków, pradziadków i przodków, o których nawet nie mieliśmy pojęcia. Jonathan Safran Foer pisze w swojej książce, że naszą osobowość i sposób patrzenia na świat zawdzięczamy temu, co odziedziczyliśmy po poprzednich pokoleniach.
Jonathan urodził się i wychował w Ameryce. Po śmierci dziadka otrzymał od swojej babci starą fotografię. Był na niej dziadek, jako młody mężczyzna, oraz tajemnicza kobieta. Okazało się, że podczas wojny uratowała mu ona życie, udzielając schronienia w swoim domu. Dziadek Jonathana pochodził z Trachimbrodu, niewielkiego sztetla gdzieś na Ukrainie. Jonathan postanawia pojechać tam i odnaleźć tajemniczą Augustynę, chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że szanse powodzenia ma niewielkie.
Ukraińskim przewodnikiem Jonathana zostaje Sasza, któremu wydaje się, że zna angielski. Kierowcą i przewodnikiem zostaje dziadek Saszy, który ma problemy ze wzrokiem oraz własną przeszłością. Do grupy dołącza też niesforny pies Sammy Davis Junior Junior. Wszyscy wyruszają w podróż, która skończy się zupełnie inaczej niż można by przypuszczać.
Trachimbrod już nie istnieje. Nie pozostało po nim nic. Tylko puste pole, na którym jednak próżno by szukać śladów jakichkolwiek zabudowań. Jest tam tylko jedna kobieta, która cudem przeżyła niemiecki pogrom miasteczka. Teraz zajmuje się zbieraniem pamiątek po świecie, który już nigdy nie wróci. Ma w swoim domu wiele zdjęć, książek, ubrań, przedmiotów codziennego użytku, tego wszystkiego, co mieszkańcy sztetla zostawili po sobie, licząc, że kiedyś jeszcze będą mogli z tego korzystać. Wśród setek zdjęć Jonathan znajdzie również fotografie przedstawiające jego dziadka. Nie tylko on podczas tej podróży odnajdzie fragment rodzinnej historii.
W książce Foer’a przeszłość miesza się z teraźniejszością. Prapradziadkowie są obecni w życiu swoich praprawnuków, rozmawiają z nimi, wysłuchują ich skarg i próśb. Dla mieszkańców Trachimbrodu przeszłość ma ogromne znaczenie. Chcą pamiętać o wszystkim. Prowadzą niezwykle drobiazgową kronikę sztetla. Każdy z nich zawiązuje też sobie odpowiedni sznurek, który ma przypominać o czymś ważnym. Tych sznurków z czasem robi się coraz więcej. “Ale najgorzej miały dzieci, choć bowiem na pozór mogłoby się wydawać, że nie zdążyły jeszcze nagromadzić aż tylu nękających wspomnień, świerzbienie pamięci dokuczało im wcale nie mniej niż starszym sztetla. Wlokące się za nimi sznurki nie były nawet ich własne, lecz zawiązane rękami rodziców i dziadków – do niczego nieprzymocowane, luźno zwisały z ciemności”.
Mieszkańcy Trachimbrodu byli tym kim byli dzięki przodkom, którzy przekazali im w spadku swoje historie, wspomnienia, pragnienia. Zachowywali się w określony sposób dlatego że płynęła w nich krew przodków, a tego nie da się zmienić. To jacy jesteśmy wynika w ogromnej mierze z tego jacy byli nasi pradziadkowie. Odkrywanie rodzinnej historii może więc przynieść niezwykły efekt, gdy zdamy sobie sprawę z tego jak wiele nas łączy z ludźmi, którzy byli tu przed nami. I to oni, których przecież nigdy nie mieliśmy okazji poznać, dadzą nam siłę i wsparcie w dążeniu do własnego celu. A później my, nasza historia, nasze wspomnienia i “sznurki” staną się inspiracją dla kolejnych pokoleń. Bo ta historia nie ma końca, a każdy z jej elementów jest tak samo ważny.
“Wszystko jest iluminacją” Jonathan Safran Foer, wyd. Wydawnictwo WAB
Katarzyna Markusz